poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Pasta z suszonymi pomidorami - Toppo (Lidl)


     

     O tym co warto zjeść - ciąg dalszy. Dziś na talerz trafia Pasta z suszonymi pomidorami (marka Toppo, wyprodukowano dla Lidl). A może i nie na talerz, bo jednym sprawnym ruchem zostaje rozsmarowana na  kromce chleba i z wielkim apetytem zjedzona...

     Pasty Toppo to lidlowy odpowiednik serii past wypuszczonej jakiś czas temu przez Lisnera (de facto, pasty te również produkowane są przez Lisnera). Występują w wielu smakach, z czego akurat dziś trafiło na suszone pomidory. I dobrze - zakochałem się i nie mogę doczekać się kolejnych smaków! Co mnie tak zachwyciło?

zwykła kanapka z pastą
z suszonymi pomidorami
     Suszone pomidory - mnie już samo to wystarcza do szczęścia. W paście występują w ilości 8g, czyli 10% zawartości opakowania. To wystarczająca ilość. Zapewnia dobry smak nawet cienko posmarowanej kromce pieczywa, ale nie sprawia, że wszystko jest mdłe i do bólu "suszonopomidorowe".
     Co wynika z optymalnego aromatu - pastę można jeść jak się chce - rozsmarowaną super cienko, cienko, średnio, grubo, a nawet - gdy nikt nie patrzy - można po trochu wyjadać samą prosto z opakowania! Po prostu jedno, wielkie mniam! :)
   
skład pasty z suszonymi pomidorami (Toppo)
     Przechodząc do faktów - plastikowy kubeczek mieści w sobie 80g pasty. To niezbyt dużo, ale biorąc pod uwagę dość intensywny smak, wystarczy na dobrych kilka kanapek.  Cena to 1,65zł/opakowanie. Skład widoczny jest po prawo. Pozytywnym akcentem jest to, że pasta nie zawiera octu, który nadaje charakterystyczny smak (a moim zdaniem po prostu go psuje). Co jest mniej wesołe - ma zagęstniki i sztuczne aromaty. Szkoda, że to co kupne i smaczne, nie zawsze jest naturalne.
     Jedyną rzeczą, która mnie trochę przeraża w tej paście jest wartość odżywcza... ponad 50% to tłuszcz, a wartość energetyczna sięga 500kcal/100g produktu. To bomba kaloryczna, ale... jak tu sobie odmówić takiej przyjemności? Ocena 9/10 i już nie mogę się doczekać, aż przetestuję kolejne smaki!



11 komentarzy:

  1. Akurat zagęstniki wymienione w składzie tego produktu są naturalne - guma guar jest otrzymywana z jakichś tam nasion, guma ksantanowa to produkt bakteryjnej fermentacji węglowodanów. Jeśli sacharoza [czyli cukier spożywczy] otrzymywana z buraka cukrowego lub trzciny cukrowej jest dla Ciebie substancją naturalną, to oba zagęstniki też powinieneś uznać za takie.

    Nie wiem też, dlaczego zakładasz, że "aromaty" są sztuczne (choć pewnie masz rację). Producent nie podaje czy są to aromaty "sztuczne", czy "naturalne", czy "identyczne z naturalnymi".

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za informacje! Na pewno się przydadzą, nigdy do tej pory nie zgłębiałem aż tak tajników technologii produkcji żywności i wszystkich tych rozmaitych substancji dodawanych, by poprawić konsystencję, smak i zapach ;)

      Co do aromatów, zakładam, że jeśli producent nie zechciał się pochwalić, że są naturalne, to pewnie są sztuczne. Choć może to tylko próba oszczędzenia na wydrukowaniu dodatkowego wyrazu "naturalne" na etykiecie? Kto wie...

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. "Co do aromatów, zakładam, że jeśli producent nie zechciał się pochwalić, że są naturalne, to pewnie są sztuczne." Jak już pisałam - pewnie masz rację, bądźmy realistami ;)

      Z drugiej strony przykład z branży kosmetycznej: na niewielu kosmetykach znajdziesz info, że produkt nie był testowany na zwierzętach. I to właśnie nie dlatego, że był i takie oświadczenie byłoby fałszywe. Ale dlatego, że "Na terenie Unii Europejskiej od dnia 11 marca 2013 roku będzie obowiązywał zakaz importu oraz sprzedaży kosmetyków testowanych na zwierzętach. Oznacza to, że od 11 marca każdy kto będzie chciał sprzedawać nowe kosmetyki lub składniki do produkcji kosmetyków, nie może testować ich na zwierzętach, nawet poza terytorium Unii Europejskiej." Umieszczenie info o nietestowaniu byłoby więc podkreślaniem oczywistości, chwaleniem się tym, że firma przestrzega prawa [też mi powód do szpanu, to obowiązek] => marnowaniem miejsca na opakowaniu.

      Wracając do branży spożywczej: tautologii jest jednak wiele. Np. "olej rzepakowy - nie zawiera cholesterolu!" - no bo niby skąd, skoro cholesterol jest odzwierzęcy; ale hasełko na opakowaniu i w reklamie aż krzyczy. Albo cała ta "oliwa z oliwek". No kurde, jak "oliwa" to chyba rozumie się samo przez się, że nie ze słonecznika ;) (A propos Twojego posta/pasty pomidorowej - ciekawe z jakiej rośliny jest ten "olej roślinny", nie?)

      A z absurdów/oksymoronów: "masło roślinne" - uwielbiam! Zajrzyj tu: http://eur-lex.europa.eu/LexUriServ/LexUriServ.do?uri=CONSLEG:2007R1234:20110101:PL:PDF ctrl+f hasło: masło, wskazanie 10. I hasło: mleko, wskazanie 7.

      PS pod wpływem posta kupiłam tę pastę. Tylko że w Biedronce; też robi ją Lisner (co ciekawe, proporcje pomidorów są minimalnie inne - suszonych 12%, zwykłych 9%; na resztę składu nie patrzyłam). Nie mogę się doczekać śniadania :)

      Usuń
    3. Ciekawa kosmetyczna dygresja :)

      Spożywczo - tam gdzie przydałoby się dopisać dodatkowy wyraz - zwykle tego nie robią. Wino z jabłek to w sumie nie wino, choć powstaje tak samo jak prawdziwe, winogronowe.

      Co do nazewnictwa produktów - od zawsze wiedziałem, że tam jest gruby szwindel, ale nie miałem pojęcia, że wszystko jest tak dokładnie regulowane. Szkoda, że przeciętny konsument często nie jest świadomy tego, co wkłada do koszyka...

      Spóźnione smacznego! ;) Mam tylko nadzieję, że nasze gusty nie różnią się zbytnio, a nawet jeśli pasta Ci nie zasmakuje, to nie przestaniesz czytać ;)

      Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ja już dawno przestałam wierzyć w takie "pyszności". Stało się to kilka lat temu, gdy wyczytałam, że serek Almette spulchniany jest AZOTEM. Co kolwiek by to znaczyło. Brzmi tak ohydnie, że odrzuciło mnie na zawsze od takich tworów.
    Przy okazji wpisu pragnę Was zaprosić na moje nowe forum kobiet. Mam nadzieję, że nie potraktujecie tego jako spam, bo nie miałam takiego celu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jest niezwykłego w spulchnianiu azotem? Brzydzi cię podstawowy składnik powietrza, którym oddychasz?

      Usuń
  3. Lubie takie pasty w szczególności pastelle łososiowa ,jetem tylko ciekaw jak to się odbije na naszym zdrowiu po kilku latach .

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mi smakuje ta pasta :) zapraszam Cię na moje bloga: kulinarnerewolucjeanette@blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech się spełnią Bożonarodzeniowe życzenia,
    Te trudne i łatwe do spełnienia.
    Niech się spełnią te duże i małe,
    mówione głośno lub nie mówione wcale.
    Życzę wszystkim miłośnikom dobrej kuchni zdrowych, radosnych i spokojnych świąt.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rewelacja. Kiedy jednak coś nowego w tym roku się pojawi?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie miałem nigdy przyjemności spróbować :/

    OdpowiedzUsuń